Przejdź do treści stronyPrzejdź do menu strony
Wywiad z FINK! - cz. 2

Wywiad z FINK! - cz. 2

Data publikacji: 18 czerwca 1989
Specjalnie dla Nas - FINK udzielił wywiadu. Zobaczcie czego możecie się spodziewać na Jego koncercie listopadowym w Stodole!

 

Jak Twoje lektury wpływają na teksty Twoich utworów? 
 
Cóż, czytanie o dużych rzeczy pozwala Ci na myślenie w dużym wymiarze. W moim przypadku nie chodzi o to, by pisać masę słów i zajmować się wieloma szczegółami.
 
U mnie liczy się odczucie i zawszę dążę do tego, by potrafić je jak najlepiej ująć. Nigdy nie napisałbym w refrenie piosenki - tęsknię za Tobą - bo miałbym nadzieję, że tekst piosenki wyraźnie to sugeruje. To jest dla mnie oczywiste i nigdy tego nie napiszę. Staram się być minimalistą, jeśli chodzi o teksty. To też podoba mi się u innych twórców, taki rodzaj ekonomii. Sporo osób uważa, że mój sukces na arenie międzynarodowej spowodowany jest właśnie takim podejściem. Moje testy łatwiej zrozumieć ludziom, którzy nie mówią na co dzień po angielsku, niż wielu innych brytyjskich wykonawców. W rapie jest masa, masa słów i trzeba się nieźle wysilić by zrozumieć to, dlaczego one się Tobie podobają. Myślę, że w tekstach Finka jest więcej dyscypliny i ekonomii, można wiele zrozumieć za pomocą kilku słów. Staram się być ekonomiczny. Lubię bluesa i blues jest bardzo ekonomiczny, jeśli chodzi o teksty, liczy się w nich atmosfera. 
 
To prawda. Czy jako artysta masz poczucie pewnej misji, chcesz zmusić słuchaczy do myślenia? 
 
Nie, nie, nie. Nic takiego. Dla Finka liczy się to, by przetrwać, tylko tyle, to sposób na życie. Chcemy nagrywać płyty i grać koncerty. Nagrywamy płyty dla siebie, z muzyką jaka nam się podoba. To genialnie, że ta muzyka podoba się także innym ludziom, to jest cool i to pozwala nam nagrywać kolejną płytę i jechać na kolejną trasę. No i skasować kolejny czek, co jest miłe. Nie ma specjalnej misji dla Finka, misją jest robienie muzyki jaka nam się podoba. Nie jesteśmy zdesperowani, by zarobić masę pieniędzy, albo by odnieść sukces. Kochamy to, co robimy i jako że się tym nie przejmujemy, to odnosimy większe sukcesy niż ci, którzy o to zabiegają. Nie obchodzi nas czy nasza muzyka spodoba się ludziom z radia czy z krajów skandynawskich. Wchodzimy do studia by nagrać słodka muzykę i kochamy to. 
 
Jak się czujesz będąc na scenie? Jesteś tą sama osoba co teraz, czy widok fanów Cię zmienia? 
 
Zdecydowanie muszę zmienić perspektywę koncentracji, gdy jestem na scenie. Śpiewanie i granie jest nieco trudniejsze, niż by się to wydawało. Muszę się bardzo skoncentrować by podążać od jednej emocji do drugiej, wraz z moimi piosenkami. Nie jesteśmy aktorami, tylko muzykami, więc nie potrafimy kłamać lub udawać, jak aktorzy. Trzeba być głęboko w muzyce i my tacy jesteśmy. Na scenie jestem bardziej skoncentrowany i pełen napięcia niż teraz. Mam o czym myśleć na scenie, o zespole, o koncercie, o piosenkach, o sali koncertowej, o tym wszystkim, stad ta duża koncentracja. 
 
Co powiesz o zestawie piosenek podczas koncertu, czy często się zmienia? 
 
Gdy skończymy płytę i ruszamy na trasę, to na początku układ piosenek zmienia się cały czas, aż do chwili, gdy znajdziemy taki ciąg, jaki nam pasuje. Tak z doświadczenia, gdy zagramy w Anglii, Szkocji i Irlandii, to na koniec, po 2 tygodniach, mamy taki zestaw, jaki nas zadowala. Potem, na koncertach w Europie gramy właściwie taki sam zestaw z małymi zmianami i robimy to coraz lepiej. Na festiwalach każdy występ jest inny, bo każdy festiwal jest inny. Kiedyś, na początku, graliśmy co wieczór co innego i zmienialiśmy utwory, bo powiedzmy w Polsce hitem okazuje się numer, którego zwykle nie gramy, a więc trzeba go dołożyć do listy. Chcąc być miłym dla publiczności w różnych krajach trzeba grać to, co się tam podoba. Na początku bywało trudno, bo koncert trwał godzinę a materiału mieliśmy na 45 minut, więc graliśmy także covery. Teraz, po 4 płytach, jest odwrotnie, że chciałoby się zagrać tak dużo, a jest na to tak mało czasu. Mamy 3 godziny muzyki, a gramy przez 90 minut. Jak mamy nowy album, to zawsze chcemy go grać podczas trasy, tacy jesteśmy. 
 
To macie miły ból głowy. 
 
Tak, tak, hahaha, masz rację tak to jest. 
 
A jak byś scharakteryzował idealną publiczność dla swojej muzyki? 
 
Nie ma takiej publiczności, każda jest inna. Można słuchać nas na siedząco, takie głębsze przeżycie, to mi pasuje. Lubimy też grać w klubach rockowych dla rockowej publiczności. Lubimy wyzwania, ale lubimy też jak idzie nam łatwo. Publiczność może być rozmowna albo cicha, byleby słuchała muzyki. Zagraliśmy w tym roku na kilku festiwalach i miło będzie teraz pojechać na własną trasę. Lubimy wracać do pewnych sal w Europie. 
 
A czy pamiętasz coś z Waszego koncertu w Warszawie? 
 
O tak, to było niesamowite, bo zepsuł się nam autobus i musieliśmy lecieć samolotem z Pragi do Warszawy, żeby zdążyć na koncert. Nie było z nami naszej ekipy, ani naszych świateł. Mieliśmy tylko gitary. Była bardzo krótka próba dźwięku, nie było czasu na zjedzenie czegoś, tylko od razu weszliśmy na scenę. Koncert się udał, była pełna sala. Poszło nam dobrze, mając na uwadze te okoliczności, ale teraz z przyjemnością zagramy prawdziwy, nasz koncert. 
 
Czy możesz coś powiedzieć o zbliżającym się koncercie, skład został poszerzony o dwie dziewczyny, prawda? 
 
Tak, tak. Właśnie robiliśmy próby przez ostatnich kilka dni i jest rewelacyjnie. Rye Morris to dziewczyna z Anglii. Ma znakomity głos i gra na klawiszach. Pracuje nad swoją pierwszą solową płytą. Gra przed nami, więc zapytaliśmy ją, czy może zagrać w kilku naszych kawałkach na klawiszach. Miały być 3 czy 4, teraz okazuje się, że będzie 8 lub 9, hahaha. Erica Nobles jest świetną skrzypaczką grającą klasykę, ale także rock, metal i punk. Jej udział pozwoli nam na zagranie starszych utworów, których nie mogliśmy grać ostatnio. Ona doda naszej muzyce kilka potrzebnych warstw. Na pewno zagramy trochę starych numerów, których nie graliśmy od lat, to będzie takie granie z klasą. Smyczki stworzą tę specyficzną atmosferę, będzie rewelacyjnie. Będzie nas pięcioro na scenie, nie mogę się tego doczekać. Będzie intymnie i fajnie. 
 
No to czekamy na Fink i liczymy, że będzie pełna sala. 
 
Ja też na to liczę, dzięki, do zobaczenia.

Dotyczy koncertu

Fundusz Wsparcia Kultury

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19



Wsparcie otrzymało Stowarzyszenie Centralny Klub Studentów Politechniki Warszawskiej Stodoła
oraz Centrum Klubowe - Dom Kultury s.c. Wiesław Pękala Ewa Pękala.
Dołącz do nas na
Facebook Instagram YouTube Tweeter TikTok
Bądź na bieżąco Zapisz się do Newslettera

Klub Politechniki Warszawskiej „STODOŁA”

ul. Batorego 10, 02-591 Warszawa

telefon: +48 22 825 60 31, +48 691 800 388